sobota, 17 kwietnia 2010

Tymczasem w Phnom Penh...


Fot.: Grupa młodych birmańskich imigrantów tańczy oblewając się wodą w trakcie obchodów buddyjskiego (szkoła Terawady) Nowego Roku w Phnom Penh, Kambodża, 14.04.2010. © Grzegorz Ostręga / Babel Images.

Thingyan - festiwal będący częscią obchodów birmańskiego Nowego Roku to największe święto współczesnego Myanmaru. W ramach duchowego oczyszczenia i symbolicznego zmycia grzechów, przez trzy do pięciu dni mieszkańcy miast i miasteczek Birmy wychodzą na ulicę i wylewają na siebie nieprzebrane ilości wody, tańcząc i śpiewając. Nie ma wyjątków dla nikogo, każdy jest oblewany i każdy oblewa - dzieci starców, starcy młodych, każda konfiguracja jest możliwa. Nikt się nie wzbrania i nikt się nie obraża. Wokół słychać tylko śmiech i nieustanny plusk wody.

Mimo że obchody Nowego Roku w krajach wyznawców buddyjskiej szkoły Terawady (Birma, Tajlandia, Kambodża, Laos i Sri Lanka) są do siebie dość podobne, Thingyan, przez swą żywiołowość i radosny charakter wyróżnia się z nich chyba najbardziej, wyprzedzając nawet tajski Songkran, co stanowi także mocny element poczucia tożsamości narodowej wsród Birmańczyków.

Swojej noworocznej wyjątkowości nie omieszkała podkreślić także niewielka społeczność birmańskich imigrantów w stolicy Kambodży, kraju który sam właśnie świętuje Nowy Rok. Khmerzy mijający niewielki budynek Irrawadi, jedynej w Phnom Penh restauracji serwującej dania z kuchni Myanmaru, spoglądali na rozgrywające się w jej wnętrzu i na ulicy przed nią hydrologiczne widowisko z widocznym zainteresowaniem i uśmiechem, jednak rezerwa była wyczuwalna - żaden z nich nie sprawiał wrażenia takiego, który chciałby ociekać wodą.

Za to sami uczestnicy emigracyjnych obchodów Thingyan wyglądali, jakby świat rzeczywiście został obmyty z wszelkich swoich nieczystości, smutków i tragedii. W Nowy Rok życie zaczyna się na nowo. I całe szczęście.

1 komentarz: