piątek, 9 października 2009

Doświadczyć świata, czyli kilka przemyśleń na temat.


Niedawno minęło pół roku od momentu, kiedy pewnego dnia nad ranem terminal przylotów międzynarodowego lotniska w New Delhi - ostatnia zatoka bezpieczeństwa dziewiczych przybyszów ze świata Zachodu - wypluł mnie prosto pod nogi kłębiącego się, tysięcznego tłumu o gęstości, zapachu i barwie korzennego sosu curry. Bez żadnego ostrzeżenia i cienia gradacji znalazłem się w innym wymiarze. Na innej planecie. Wszystko stało się tak szybko, że nie było nawet czasu na szok kulturowy. Jedynym konstuktywnym posunięciem pozostawało wtedy po prostu ruszyć przed siebie, mając do dyspozycji, oprócz garści zielonych papierków, otwarte: oczy, serce i umysł.

I tak, te sześć miesięcy obróciło się w nieustanne doświadczanie zmieniającej się wraz z krajobrazem lokalnej rzeczywistości. Ludzie, wydarzenia, zjawiska. Każdy, najmniejszy zakątek tej planety okazuje się żyć swoim własnym życiem, nie mniej ciekawym niż doniesienia z Nowego Jorku, Londynu czy Warszawy. Każdy dzień przynosi jakąś interesującą historię – w porannej gazecie przy kawie, w niezliczonych rozmowach z ludźmi, a nawet w trakcie najzwyklejszego spaceru. Niektóre z nich bawią, inne wzruszają, jeszcze inne mrożą krew w żyłach. Wszystkie razem składają się na dynamiczny obraz życia danego momentu na czasoprzestrzennej mapie świata. A właściwie są składane.

Przez te pół roku wiele się bowiem zmieniło. Pierwotne wyobrażenia przeszły w bezpośrednie doświadczenia a te z kolei w nowe przemyślenia, wnioski i obrazy. Nieznane stało się częścią codzienności a odmienność zaledwie rodzajem dziwnego podrażnienia, które każe nam co jakiś czas drapać się w okolicach nadgarstka. Ciekawe też, jak perspektywa czasu wpływa na ogląd minionych wydarzeń.

Przejście od subiektywnego doświadczania do zobiektywizowanego interpretowania okazuje się być całkiem długą drogą. W pierwszym momencie zetknięcia z Nieznanym naturalną reakcją żywej istoty jest zatrzymanie procesów poznawczych niezwiązanych bezpośrednio z kwestią przeżycia. Obraz rzeczywistości budowany w tym stadium oparty jest niemalże wyłącznie na znacznikach skali: "bezpieczny - niebezpieczny". Krajobrazy są tłem istotnym jedynie w kontekscie możliwości ucieczki i schronienia, ludzie są, co najwyżej, przyjaźni lub nieprzyjaźni, itd. Kiedy te podstawowe kwestie zostaną rozwiązane i oswojone przechodzimy z kolei do etapu ekstatycznego. Wszystko zaczyna być fascynujące, niezwykłe a nawet cudowne. Autobus, który za pierwszym razem balansował na granicy życia i śmierci swoich pasażerów pędząc centymetry od górskich przepaści, przy następnej okazji może już wesoło podskakiwać na wybojach, wbrew prawom fizyki przechylając się w stronę urwisk tylko po to, żeby dać nam okazję do podziwiania niebiańskich widoków. Ale to wcale nie koniec. Po rozpoznaniu i wchłonięciu zewnętrznych zagrożeń i cudowności Nieznanego przychodzi nieuchronne zwrócenie się do wewnątrz. Obrazowo i całkiem umownie nazwałbym ten etap "duchowym trawieniem". Wszystko, co przychodzi do nas z zewnątrz, nie tylko domaga się przetworzenia i przyswojenia, ale także nieodwracalnie dotyka nas samych, uruchamiając ciąg zmian i permutacji, które w efekcie prowadzą do mniej lub bardziej świadomego przekonstruowania naszego postrzegania świata, pojmowania życia, hierarchii wartości... Im intensywniejsze doznania, tym głębsze wewnętrzne zmiany. W takiej sytuacji siła magii i "uduchowienia" gór, lasów i mórz, ale także traumy światowej biedy, cierpienia i koszmarów wojny nie dziwi chyba już tak bardzo.

Dopiero po dłuższym czasie wszystkie te etapy uśredniają się tworząc jeden, bardziej zrównoważony, bardziej kompletny obraz. Przyrost różnorodnych punktów odniesienia coraz bardziej odrywa doświadczenie od jego przedmiotów i samego podmiotu, przenosząc je w wirtualny - czasami żyjący własnym życiem i podatny na błędy w matrycy - świat pamięci. Mój przyjazd do Delhi nie jest obecnie tym samym wydarzeniem, jakim był 26 tygodni i 5 dni temu. Mój pobyt w Kambodży za sześć miesięcy nie będzie dla mnie tym samym, czym wydaje mi się w tej chwili. Za kilka lat moja wyprawa może mieć całkiem odmienne znaczenie dla mnie i dla wszystkich, którzy czytają ten tekst. Opisany powyżej proces rozgrywa się na wielu płaszczyznach jednocześnie i powtarza w nieskończoność. Rzeczywistość dla człowieka dostępna jest tylko poprzez serię niecałościowych i subiektywnych wglądów (patrz np.: zasada nieoznaczoności Heisenberga), które z kolei można odtworzyć i przekazać jedynie w postaci symbolicznych, kreatywnie zmodyfikowanych obrazów. W jakiej sytuacji stawia mnie to jako osobę, która dzieli się swoim doświadczaniem świata z innymi?

W doskonałej.

--
Grzesiek

7 komentarzy:

  1. Nie przestaję zazdrościć i podziwiać. I czytam zawsze zachwycona.

    ~Koleżanka K.M

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten wpis jest mi szczególnie bliski... (i jak dla mnie najlepszy oczywiście do tej pory!)
    Może dlatego, że sama właśnie wróciłam do domu...
    pozdrowienia z kraju
    Kwaka

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm...
    Teraz zamarzam, moknę na deszczu (tak na zmianę) i rzucam się w wir obowiązków oraz nauki jak leczyć żeby wyleczyć, a nie zabić ;P
    Dobrze, że ty się nie wybierasz do kraju, bo mogę sobie w każdej chwili popodróżować z tobą kiedy mi ta polska rzeczywistość całkiem obrzydnie i zatęskię za przygodami odpalę experience i choć na chwilkę zrobi mi się cieplej na duchu...
    mokra kawka ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pij spirytus z herbatą, o kawie nie wspomnę :)
    Ze swojej strony postaram się szybko dostarczyć nowy wpis. Pewnie coś o pływających w powietrzu rybach, które po chwili spadają ugotowane prosto na talerze... Chłodno to tu nie jest.
    Dziękuję za korespondencję, mrożona kawo :) Trzymaj się tam.

    *

    Koleżanko K. M., dziękuję bardzo za dobre słowo. I życzę spełnienia marzeń :) Impossible is nothing :)

    G.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też dziękuję - za ten tekst, i za te wcześniejsze, awansem za te następne też:) Oprócz treści, zawsze zawierającej sens (o co wcale nie jest łatwo;-), gratuluję wspaniałego warsztatu. Wyczuwam wspaniałe wzorce mistrzów reportażu i słusznie - czerp z nich jak najwięcej jednocześnie idąc przez siebie obraną drogą. Powodzenia!
    AA

    OdpowiedzUsuń