Jest taki obraz autorstwa Caravaggio*, na którym młodzieniec spija słowa wróżby z ust Cyganki, która w tym samym czasie umiejętnie ściąga pierścień z jego palca. Wygląda na to, że barokowy artysta chciał coś przez to powiedzieć.
Tymczasem dobre cztery wieki później, w niewielkiej wiosce ukrytej gdzieś na kambodżańskiej prowincji, wysokiej rangi urzędnicy i wojskowi, ramię w ramię z mieszkańcami całej okolicy tłoczą się w kolejce do niewielkiej "kapliczki" urządzonej w nowym, murowanym budynku postawionym koło tradycyjnej, drewnianej chaty na palach. Codziennie, dokładnie między 5.30 a 17.30 (z przerwą na obiad), duchy nawiedzają niepozornego dziewiętnastolatka dając mu moc przepowiadania przyszłości. Młodzieniec najpierw uważnie słucha historii życiowych i problemów swoich gości, po czym odgaduje ich los, potrzeby i troski oraz daje słowa pocieszenia. Duchy rezydujące w ciele chłopca nie tylko chętnie udzielają rad pytającym, ale także określają ich cenę. Raz jest to 5 dolarów, raz nawet 10, w zależności od akurat działającej nadnaturalnej siły. A jest ich aż siedem. "Gdyby to zależało ode mnie, brałbym co łaska. Ale to duchy przeze mnie przemawiają, nie mam nad tym władzy", tłumaczy się jasnowidz. Wszystkie pieniądze przekazuje swojej rodzinie, lokalnej społeczności, biednym oraz mnichom z pobliskiej pagody. Jest całkowicie oddany tej niecodziennej służbie ludziom, jednak w przyszłym roku chciałby rozpocząć studia na uniwersytecie (z zakresu informatyki), na co wcześniej nie miał środków.
Tak dobrze znać swoją przyszłość.
__________________________________
* Wróżenie z ręki, namalowany w 1595 roku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz