wtorek, 16 lutego 2010

Yangon, Birma (Zapiski z.) c.d.


Fot.: Życie w Yangon jest... prostsze.

Codziennie rano, po zejściu stromymi schodami z drugiego piętra hostelu na ulicę, ten sam dylemat - w którą stronę teraz? I co gorsza, po co? W tym zatrzymanym w czasie mieście, które samo nie wykazuje za wiele chęci do życia, trudno znaleźć w sobie jakąś motywację. No chyba, że jest się gorliwym wyznawcą przewodnika Lonely Planet. Wtedy jak po sznurku. Od A do Z. "Ludzie księgi" zdają sie nie mieć żadnych wątpliwości.
Potrafię tak stać w miejscu dobre dziesięć minut. Obserwowanie gołębi strzelających w górę spod nóg przechodniów uciekających spod kół samochodów pędzących rondem okalającym pagodę Sule niewiele odbiega od medytacji. Ot, taki poranny rytuał pozwalający nieco rozrzedzić zesztywniałe ego i wniknąć w tkankę miasta odrobinę głębiej. Policjanci z pobliskiego posterunku już się chyba przyzwyczaili do mojego widoku. Sami wyglądają jakby byli integralną częścią krajobrazu, do połowy wrośnięci w wielkie drzewo, w którego cieniu się chronią. Nie zdziwiłbym się, gdyby ptaki zaczęły wić gniazda na ich hełmach.
Z pata przeważnie pozwala wyjść głód. W połączeniu z chronicznym brakiem funduszy, znacznie upraszcza podejmowanie decyzji. Restauracje nie są tu drogie, ale po co niepotrzebnie płacić za możliwość zjedzenia przy stole, pod dachem, skoro można zamówić to samo na ulicy dwa razy taniej? Lepsze warunki higieniczne? Chyba żart. Wystarczy, że siadający do stolików ludzie nie widzą kuchni i jej personelu, i już zaczynają uważać, że jedzenie musi być przyrządzane w doskonały sposób. Zresztą, 100 dolarów więcej w kieszeni i pewnie też bym tak myślał. Ludzka zdolność do widzenia tego, co się chce zobaczyć, a nie tego, co jest rzeczywiście, jest nieskończona.
Jakkolwiek by nie było, fasolowe placki i zielona herbata smakują wspaniale. Fakt, że te kilka plastikowych stolików sklepiku herbacianego stoi niemal pośrodku rynsztoku, zupełnie nie przeszkadza. Po zmroku miejsce to zamieni się w publiczną toaletę i cykl zostanie zamknięty. Kosmiczna harmonia.

***
Więcej zdjęć z Yangon na stronach Babel Images .

1 komentarz:

  1. "W tym zatrzymanym w czasie mieście, które samo nie wykazuje za wiele chęci do życia, trudno znaleźć w sobie jakąś motywację."
    Podobnie jest w wielkich miastach gdzie schematycznie człowiek codziennie powtarza czynności dnia powszedniego. Też wtedy brak motywacji do lepszego życia. Chciałabym wtedy uciec daleko od wielkiego miasta...anonimowego..
    pozdrawiam WAS
    AnkaL

    OdpowiedzUsuń